Liebster Gott, wenn werd ich sterben?
Meine Zeit läuft immer hin,
Und des alten Adams Erben,
Unter denen ich auch bin,
Haben dies zum Vaterteil,
Dass sie eine kleine Weil
Arm und elend sein auf Erden
Und denn selber Erde werden.
Kiedy dzień zgonu mojego?
Przecież życie krótko trwa.
Dzieci Adama starego,
Pośród których jestem ja,
Taki muszą dzielić los,
Że są tutaj krótki czas;
W nędzy żyją tu na ziemi,
Nim śmierć w ziemię ich zamieni.
Kiedy umrzeć mi przyidzie, Boże miłościwy?
Czas ma przemiianie stałe
a starodawny spadek Iadamowy,
który takoż mym udziałem,
od Oćca dan z żywotem wraz
zrządza, iże przez krótki czas
wiedzie człek żywot biedny na ziemi,
w którą koniecznie się zamieni.
Naylepszy Boże, kędy umrzeć mam?
Czas moy umyka stale,
spadek dawny, miano iego: Adam,
który mi takoż przypadł w udziale,
ma toć w swey istocie,
iż czasu człek wycinek mały
zażywa ziemie nędzy krocie
nim w ziemię się przemieni cały.
Suzuki nagrał tą simphonie dwa razy, za drugim razem oboje zastąpił altówkami (?). Moim zdaniem wyszło fatalnie.
Was willst du dich, mein Geist, entsetzen,
Wenn meine letzte Stunde schlägt?
Mein Leib neigt täglich sich zur Erden,
Und da muss seine Ruhstatt werden,
Wohin man so viel tausend trägt.
Cóż, o mój duchu, cię przerazić może,
Kiedy ostatnia godzina wybije?
Ciało me co dzień się ku ziemi skłania - Miejsca wiecznego spoczywania,
Która tysiące takich ciał już kryje.
Cóż będziesz się, moy duchu, trwożyć,
skoro ma godzina konieczna uderzy?
Ciało me co dzień kłoni się ziemie,
tamo musi być mu odpoczynienie,
ziemia tysiącom przeznaczeniem.
Zwar fühlt mein schwaches Herz
Furcht, Sorge, Schmerz:
Wo wird mein Leib die Ruhe finden?
Wer wird die Seele doch
Vom aufgelegten Sündenjoch
Befreien und entbinden?
Das Meine wird zerstreut,
Und wohin werden meine Lieben
In ihrer Traurigkeit
Zertrennt, vertrieben?
Serce me wstrząsane drżeniem,
Pełne trosk, obaw, katuszy:
Gdzie znajdzie ciało schronienie?
Któż da wolność mojej duszy?
Kto jarzmo grzechu mi odwiąże,
Które tak bardzo mi już ciąży?
Co moje, będzie rozsypane.
A dokąd moje miłości,
W swojej żałości,
Będą zesłane?
Odczuwa prawie słabe me sierce
trwogę, gryzoty, bolenie:
kędy me ciało naydzie odpoczynienie?
Któż mę duszycę
z brzemienia zgrzeszeń na nią włożonego
wyciągnąwszy da oswobodzenie?
Doświadczę dobytku rozproszonego,
kędy obdarzeni mym miłowaniem
w smętku pogrążeni
naidą się w tey ziemi?
Doch weichet, ihr tollen, vergeblichen Sorgen!
Mich rufet mein Jesus, wer sollte nicht gehn?
Nichts, was mir gefällt,
Besitzet die Welt.
Erscheine mir, seliger, fröhlicher Morgen,
Verkläret und herrlich vor Jesu zu stehn.
Odejdźcie już troski, płonne i szalone!
Mnie woła mój Jezus, więc miałbym się bać?
Nic, czemum rad,
Nie posiada świat.
Przyjdź już poranku, kiedy przemieniony,
Wspaniały będę przed Jezusem stać.
Pierzchaycie, próżne, nieważne zmartwienia!
Oto mię Iesus moy woła: który nie podąży?
Co źródłem mego zadowolenia
tego świat nie dzierży.
Niechay wzeydzie szczęsne, radosne rano,
bym śród promieni cudownie przy Iesusie stanął.
Behalte nur, o Welt, das Meine!
Du nimmst ja selbst mein Fleisch und mein
Gebeine,
So nimm auch meine Armut hin;
Genug, dass mir aus Gottes Überfluss
Das höchste Gut noch werden muss,
Genug, dass ich dort reich und selig bin.
Was aber ist von mir zu erben,
Als meines Gottes Vatertreu?
Die wird ja alle Morgen neu
Und kann nicht sterben.
Zachowaj sobie, co moje, świecie!
Ciało i kości me bierzesz przecie.
Weź także nędzę moją sam!
Wystarczy mi Twa szczodrość,
Boże,
Co skarbem jedynym być mi może.
Wystarczy, że bogaty będę tam.
A cóż przypadnie mi w udziale,
Jak nie wierność mego Pana?
Co jest nowa każdego rana.
Która nie umiera wcale?
Zachować, o świecie, co moyego możesz!
Zabierasz me ciało a członki z ciałem
stąd weźmiy y ubóstwo moye całe;
Zadosyć to, iż abundancya Boża
nawierzchnią dobrotę odda w posiadanie,
zadosyć, iż mam tamo w statek a świętości.
Czegóż w dziedziczne mi otrzymanie
od Bożey oćcowskiey potrzeba wierności?
Tać bywa nowotną zaranka każdego
a zczeznąć nie może ni widzieć końca swego.
Herrscher über Tod und Leben,
Mach einmal mein Ende gut,
Lehre mich den Geist aufgeben
Mit recht wohlgefasstem Mut.
Hilf, dass ich ein ehrlich Grab
Neben frommen Christen hab
Und auch endlich in der Erde
Nimmermehr zuschanden werde!
Życia oraz śmierci, Panie,
I konania uczyć chciej.
Daj mi dobre umieranie,
Co nie strwoży duszy mej.
Pomóż, abym ja swój grób
Pośród chrześcijan znaleźć mógł,
I by w ziemi moje ciało
W cnym pokoju spoczywało.
Władco nad śmircią a żywotem,
uczyń kres moy dobrym przez swoyą dobrotę,
naucz sztuki ducha oddawania
śród męstwa, prawego opanowania.
Dopomóż, iżby grób moy był obrany
między dobremi krześciiany
a koniecznie na tey ziemi
członki nie były zbezczeszczonemi.