Vergnügte Ruh, beliebte Seelenlust,
Dich kann man nicht bei Höllensünden,
Wohl aber Himmelseintracht finden;
Du stärkst allein die schwache Brust.
Drum sollen lauter Tugendgaben
In meinem Herzen Wohnung haben.
O błogi spokoju, o duszy radości!
W grzechach piekielnych wszak ciebie nie ma,
Lecz jesteś w świętej jedności nieba;
Tylko tyś podporą dla ludzkiej słabości,
0 błogi spokoju, o duszy radości!
Stąd w darach cnoty mam upodobanie,
I one w mym sercu znajdują mieszkanie.
Wdzięczne odpoczynienie, duszne żądanie umiłowane,
śród piekła zgrzeszeń Ty nie żywiesz,
lecz prawie w niebney iednomyślności;
od Ciebie iedney niemocne piersi umacniane.
Stąd winny czyste poczty cnotliwe
w sierca mego zamieszkać wnętrzności.
Die Welt, das Sündenhaus,
Bricht nur in Höllenlieder aus
Und sucht durch Hass und Neid
Des Satans Bild an sich zu tragen.
Ihr Mund ist voller Ottergift,
Der oft die Unschuld tödlich trifft,
Und will allein von Racha sagen.
Gerechter Gott, wie weit
Ist doch der Mensch von dir entfernet;
Du liebst, jedoch sein Mund
Macht Fluch und Feindschaft kund
Und will den Nächsten nur mit Füßen treten.
Ach! diese Schuld ist schwerlich zu verbeten.
Ze świata, co grzechu jest jaskinią.
Tylko piekielne pieśni płyną.
Pragnie świat poprzez swoje złości
Szatana przywdziać obraz obrzydliwy,
Usta ma pełne jadu żmijowego,
Co śmierć zadaje niewinności,
I tylko „Racha!" wołać chce do brata swego.
Jak daleko, powiedz, Boże sprawiedliwy,
Człowiek od Ciebie jest oddalony:
Ty kochasz, ale usta jego
Wrogość wszak głoszą na wszystkie strony;
Nogami kopać pragnie on bliźniego.
Ach! Jak ciężka to wina, jak za nią przebłagać?
Oto świat ten ludzki, siedliszcze rozpusty,
wydawa z się iedno piekielny śpiew pusty
a poprzez zawiść y wzgardę
szatańską abrysę na sie bierze.
Usta iego, iadu pełne żmiiowego,
częstokroć człeka razi niewinnego,
iedno przeklęstwo powiedaią twarde.
Boże prawy, nie podobna mierze
oddać odległość od Ciebie człowieka;
Miłuiesz wszak, atoli czeka
w ustach iego słowo klątwy a wrogości,
pragnienia, by bliźniego podeptać stopami.
Ach! Winy tey łatwo nie przebłaga się modłów słowami.
Wie jammern mich doch die verkehrten Herzen,
Die dir, mein Gott, so sehr zuwider sein;
Ich zittre recht und fühle tausend Schmerzen,
Wenn sie sich nur an Rach und Hass erfreun.
Gerechter Gott, was magst du doch gedenken,
Wenn sie allein mit rechten Satansränken
Dein scharfes Strafgebot so frech verlacht.
Ach! ohne Zweifel hast du so gedacht:
Wie jammern mich doch die verkehrten Herzen!
Jakże mnie martwią te serca przewrotne,
Które się Tobie, Boże, sprzeciwiają.
Drżę cały i czuję bóle tysiąckrotne,
Kiedy serca owe radość z zemsty mają.
Jakie myśli masz w sercu, o Panie Zastępów,
Kiedy korzyść mając z szatańskich podstępów
Wyśmiewają Twe przykazania w swojej bezczelności?
Ach, myślisz wtedy bez wątpliwości:
Jakże mnie martwią te serca przewrotne!
Iakżeż mi opłakiwać sierca te spaczone,
teć Tobie, Boże, tak wielce sprzeciwione,
dreszcze mię prawie przeszywaią tysiączne boleści
daiąc, skoro iedyne pomsta, zawiść przyczyną ich radości.
Boże prawy, iakież myśli bywaią Twemi
skoro te z intrygi prawie szatańskiemi
Twe prawo pod karą srogą tak bezczelnie wyśmiewaią.
Ach! myśli Twe niezawodnie temi bywaią:
iak wielce mię sierca wykrzywione dotykaią!
Bardzo dziwny dialog dwóch głosów (organy i alt), ciekawe, bo to jest utwór bez podpory basowej. Obraz błądzenia.
Wer sollte sich demnach
Wohl hier zu leben wünschen,
Wenn man nur Hass und Ungemach
Vor seine Liebe sieht?
Doch, weil ich auch den Feind
Wie meinen besten Freund
Nach Gottes Vorschrift lieben soll,
So flieht
Mein Herze Zorn und Groll
Und wünscht allein bei Gott zu leben,
Der selbst die Liebe heißt.
Ach, eintrachtvoller Geist,
Wenn wird er dir doch nur sein Himmelszion geben?
Ach! Któżby jeszcze żyć tu chciał?
Któżby chciał tu być?
Gdzie złość, nieszczęście będzie miał
Za miłość, którą dał.
Ponieważ jednak wroga mego
Mam ja jak brata rodzonego
W serdecznej mieć miłości,
Serce me odwraca się,
Od gniewu i złości.
U Boga jeno pragnie żywot wieść pogodny,
Boga, co się miłością zwie.
Ach! Duchu zgodny,
Kiedyż przez Pana będzie ci to dane,
Przejść przez Syjonu niebieskiego bramę?
Który stąd dla się winien
życzyć żywota tuć na ziemi,
skoro przezeń zawiść a męki iedynie
za miłość swoią w zamian widzianemi?
Aleć skorom zobowiązany takoż wroga
tako iak druha, co mi dusza bratnia,
miłować podług Słowa Boga
stąd się ulatnia
sierce me od żółci umartwione
chcąc iedynie przy Bogu wieść żywot,
Tenci nazwany sam miłością prawdziwą.
Ach, duchu zgodą przepełniony,
kiedyż Syon niebny będzie Ci Odeń dany?
Mir ekelt mehr zu leben,
Drum nimm mich, Jesu, hin!
Mir graut vor allen Sünden,
Lass mich dies Wohnhaus finden,
Wo selbst ich ruhig bin.
Obmierzło mi już życie.
Więc weź mnie Jezu tam.
Tutaj grzechu moc mnie trwoży,
Daj mi dom odnaleźć Boży,
Gdzie jedynie pokój mam.
Wzbraniam się ia żyć dłużey,
stąd weźmi mię, IEzu, do się!
O zgrozo! Wszelka grzeszności!
Niech naydę to mieszkanie,
kędym obronion iest iedynie.