Christus, der ist mein Leben,
Sterben ist mein Gewinn;
Dem tu ich mich ergeben,
Mit Freud fahr ich dahin.
Mit Freuden,
Ja mit Herzenslust
Will ich von hinnen scheiden.
Und hieß es heute noch: Du musst!
So bin ich willig und bereit.
Den armen Leib, die abgezehrten Glieder,
Das Kleid der Sterblichkeit
Der Erde wieder
In ihren Schoß zu bringen.
Mein Sterbelied ist schon gemacht;
Ach, dürft ichs heute singen!
Mit Fried und Freud ich fahr dahin,
Nach Gottes Willen,
Getrost ist mir mein Herz und Sinn,
Sanft und stille.
Wie Gott mir verheißen hat:
Der Tod ist mein Schlaf geworden.
Chrystus mym jest żywotem,
Więc śmierć jest zyskiem mym;
Doń pójdę, aby potem
W radości mieszkać z nim.
Z radością
I z rozkoszą wraz
Chcę spotkać się z wiecznością
Gdybym usłyszał dziś: "Już czas!",
To jestem gotów żywot mój
I ciało me biedne z członki strudzonemi,
Ów marny śmiertelności strój,
Oddać ziemi;
Radośnie w jej złożyć łono.
Mą pieśń odejścia mam już ułożoną.
Gdyby już dziś ją śpiewać pozwolono !
W pokoju z światem żegnam się,
Z woli Boga.
Już pocieszone serce me,
Znikła trwoga.
Bo to mi obiecał Bóg:
Ma śmierć snem jeno będzie.
Żywot moy Chrystem Panem,
umrzeć mą powinnością;
Iemu się czynię oddanym,
odchodzę tamo z radością.
Z weselem oto,
prawie, z sierca pragnieniem
chcęć ia rozstać się z żywotem,
a skoro dziś iuż przymus rozstania
będę nań chętny a nagotowany.
Powłoki cielney niebożę, członki zmizerniałe
suknia znaczona śmiertelności stanem
muszą ziemi całe
na łono iey być oddane.
Pienie me śmiertelne właśnie ukończone;
ach, niech wydać ie dziś mi będzie dozwolone!
W harmonii, radośnie wyruszenie:
dla mię BÓG takie ma życzenie,
sierce i członki pełne pewności,
łagodnie a w cichości.
Toć przyobiecały mi słowa BOŻE:
oto do snu dzięki śmirci się złożę.
Nun, falsche Welt!
Nun habe ich weiter nichts mit dir zu tun;
Mein Haus ist schon bestellt,
Ich kann weit sanfter ruhn,
Als da ich sonst bei dir,
An deines Babels Flüssen,
Das Wollustsalz verschlucken müssen,
Wenn ich an deinem Lustrevier
Nur Sodomsäpfel konnte brechen.
Nein, nein! nun kann ich mit gelassnerm Mute sprechen:
Więc, świecie zakłamany,
Cóż miałbym z tobą jeszcze począć?
Mój dom już opatrzony,
I mogę już odpocząć.
A gdybym z tobą miał wciąż żyć,
To z wód twych babilońskich
Musiał bym sól rozpusty pić;
I nic oprócz jabłek sodomskich
Nie kryją ogrody twoje.
Nie, nie! Ja mogę wołać ze spokojem:
Fałszywy świecie, ninie!
Ninie nic z Tobą nie mam dłużey wspólnego;
nagotowanym iuże me mieszkanie;
w możnościm zażyć czasu spokoinego
więcey dalece, aniżeli z Tobą,
nad Twoią Babilonu wodą
łykać musiałem sól rządzą zwaną,
skoro na ziemi, kędy od chuci rząd iest sprawowany,
iedynie iabłka Sodomskie mi dano.
Nie, prawie! ninie z odwagą rzec mogę opanowanym:
Valet will ich dir geben,
Du arge, falsche Welt,
Dein sündlich böses Leben
Durchaus mir nicht gefällt.
Im Himmel ist gut wohnen,
Hinauf steht mein Begier.
Da wird Gott ewig lohnen
Dem, der ihm dient allhier.
Już z tobą się rozstaję,
Obłudny świecie ty!
Przewrotność twą poznaję ,
Żeś grzeszny jest i zły.
W niebiesiech pragnę mieszkać,
Ach, tam się dostać chcę,
Gdzie dola mi nie ciężka,
Pan otrze wszelką łzę.
Żegnaj mi, tako rzeknę Ci,
okrutny Ty, łżywy świecie,
Twe grzeszne, nieprawe życie
nie odpowiada cale mi.
Dobrze bywa żyć w Niebiesiech,
ku którym moye pragnienie
wzlatywa, tamo BÓG wiecznie
nagrodzi sługę, co doń się wzniesie.
Ach könnte mir doch bald so wohl geschehn,
Dass ich den Tod,
Das Ende aller Not,
In meinen Gliedern könnte sehn;
Ich wollte ihn zu meinem Leibgedinge wählen
Und alle Stunden nach ihm zählen.
Ach, gdybyż się tak już stało,
Żeby zgon mój,
Co skończy znój,
Przyszedł, ogarnął moje ciało!
Me dożywocie śmierci chcę zawierzyć,
I wedle niej godzinę każdą mierzyć.
Ach, czyż podobna rychle toć stać się mi,
bym śmirć obaczył,
ta kres nędzy wszelkiey wyznacza,
w członkach moich wnętrzności;
chcęć ia obrać ią za doczesne mieszkanie,
a podług niey godziny wszey mieć odliczanie.
Ach, schlage doch bald, selge Stunde,
Den allerletzten Glockenschlag!
Komm, komm, ich reiche dir die Hände,
Komm, mache meiner Not ein Ende,
Du längst erseufzter Sterbenstag!
Ach bij już, bij, błoga godzino,
Na zegar rzuć swój długi cień!
Przyjdź, przyjdź, ja ci podaję ręce.
Przyjdź, przyjdź i połóż kres udręce.
Niech przyjdzie już mej śmierci dzień!
Ach, godzino szczęsna, nastań więc co prędzey,
nayostatnieysze zegara uderzenie!
Poydź, poydź na rąk me k’Tobie wyciągnienie,
przyszedszy połóż kres mey nędzy,
dniu Ty zgonu, za którym z dawna ia wzdychałem!
Aria z zegarem w tle. Szarpany bas i pizzicato smyczków sugerują upływ czasu (bo w czasach Bacha funkcjonowały już zegary mechaniczne) a to koresponduje z treścią arii i tematem całej kantaty. "Przyjdź już błoga godzino, przyjdź godzino śmierci i połóż kres udręce życia na tej ziemi".
Denn ich weiß dies
Und glaub es ganz gewiss,
Dass ich aus meinem Grabe
Ganz einen sichern Zugang zu dem Vater habe.
Mein Tod ist nur ein Schlaf.
Dadurch der Leib, der hier von Sorgen abgenommen,
Zur Ruhe kommen.
Sucht nun ein Hirte sein verlornes Schaf,
Wie sollte Jesus mich nicht wieder finden,
Da er mein Haupt und ich sein Gliedmaß bin!
So kann ich nun mit frohen Sinnen
Mein selig Auferstehn auf meinen Heiland gründen.
Trzymam się tego,
W tej wierze trwam,
Że z grobu mego
Pewny do Ojca dostęp mam.
Ma śmierć jest tylko snem,
Przez który ciało po troskach i znoju
Zazna pokoju.
Wszak szuka pasterz owcy zgubionej, więc wiem,
Że Jezus znajdzie znowu mnie,
Gdyż On jest głową, co o członki swe dba,
Zadba więc i o mnie, więc z radością ja
Me błogie zmartwychwstanie na Zbawcy mym
oprzeć chcę.
Tedyć wiemci ia to,
wierzaiąc wielce głęboko,
iż prosto z moiego grobu
do Oyca wiedzie pewna droga.
Śmirć ma snem iest iedynie.
Przez nią ciało, zmartwienia wszego pozbawione,
ma odpoczynienie.
A skoro ninie szuka pastyrz owcy utraconey,
iakże by IEzus nie miał mię napowrót naleźć,
skoro Onci mą Głową, ia kończyną IEgo?
Stądem w możności wesół ninie cale
szczęsne zmartwychwstanie na posadzie mieć Zbawcy mego.
Weil du vom Tod erstanden bist,
Werd ich im Grab nicht bleiben;
Dein letztes Wort mein Auffahrt ist,
Todsfurcht kannst du vertreiben.
Denn wo du bist, da komm ich hin,
Dass ich stets bei dir leb und bin;
Drum fahr ich hin mit Freuden.
Czyżbym w mogile zostać miał ,
Gdyś sam już z martwych powstał?
Gdy Ty wydarłeś śmierci dział,
Czy ja bym jej nie sprostał?
Gdzie jesteś Ty, tam przyjdę też,
By z Tobą żyć wśród niebian rzesz,
Odchodzę więc z radością.
A skoroś powstał z śmirci
to mi zostać w grobie niepisane;
dzięki słowom Twym ostatnim w Niebo się dostanę;
przegnać ieś strach przed śmircią w możności.
bo kędy Ty, tamo y ia idę,
by z Tobą żyć, być było mi dane;
stąd radośnie tamo wynidę.