Was frag ich nach der Welt
Und allen ihren Schätzen
Wenn ich mich nur an dir,
Mein Jesu, kann ergötzen!
Dich hab ich einzig mir
Zur Wollust fürgestellt,
Du, du bist meine Ruh:
Was frag ich nach der Welt!
Cóż mnie obchodzi świat
I jego skarby wielkie.
Ja w Tobie, Jezu mój,
Mam pocieszenie wszelkie.
Tyś jest radością mą
I Tobiem tylko rad.
Pokój mój w Tobie mam.
Cóż mnie obchodzi świat!
Jak się zachwycę światem
I tym, co ma cennego,
Gdy jedynym zachwytem
Tyś, Jezu, życia mego!
Ciebie jednego obrałem
Za źródło mej rozkoszy,
Tyś spoczynek wspaniały:
Cóż świat więc mi przynosi!
Die Welt ist wie ein Rauch und Schatten
Der bald verschwindet und vergeht,
Weil sie nur kurze Zeit besteht.
Wenn aber alles fällt und bricht,
Bleibt Jesus meine Zuversicht,
An dem sich meine Seele hält.
Darum: was frag ich nach der Welt!
Podobny jest świat do dymu i cienia.
Zniknie, rozpłynie się jak mgła,
I tylko krótką chwilę trwa.
Lecz, gdy świat wali się, ja się nie boję,
Bowiem w Jezusie mam ostoję.
On duszy daje pokój, lad.
Przeto: Cóż mnie obchodzi świat!
Świat jest jak dym i cienie,
Minie, z wiatrem się rozwieje,
Na krótko się ostanie.
Gdy wszystko upada, kruszeje,
Jezus nadziei mej posadą,
Na którą dusza się zdaje.
Stąd: świat nie wesprze radą!
Die Welt sucht Ehr und Ruhm
Bei hocherhabnen Leuten.
Ein Stolzer baut die prächtigsten Paläste,
Er sucht das höchste Ehrenamt,
Er kleidet sich aufs beste
In Purpur, Gold, in Silber, Seid und Samt.
Sein Name soll für allen
In jedem Teil der Welt erschallen.
Sein Hochmuts-Turm
Soll durch die Luft bis an die Wolken dringen,
Er trachtet nur nach hohen Dingen
Und denkt nicht einmal dran,
Wie bald doch diese gleiten.
Oft bläset eine schale Luft
Den stolzen Leib auf einmal in die Gruft,
Und da verschwindet alle Pracht,
Wormit der arme Erdenwurm
Hier in der Welt so grossen Staat gemacht.
Acht! solcher eitler Tand
Wird weit von mir aus meiner Brust verbannt.
Dies aber, was mein Herz
Vor anderm rühmlich hält,
Was Christen wahren Ruhm und rechte Ehre gibet,
Und was mein Geist,
Der sich der Eitelkeit entreißt,
Anstatt der Pracht und Hoffart liebet,
Ist Jesus nur allein,
Und dieser solls auch ewig sein.
Gesetzt, dass mich die Welt
Darum vor töricht hält:
Was frag ich nach der Welt!
Świat względów u tych chce,
Co dumnie noszą głowy.
Pałac sobie wznosi, kto dumny i bogaty,
Urzędu szuka wysokiego,
Odziewa się w kosztowne szaty,
Z purpury, złota, srebra, jedwabiu drogiego.
Imię jego znać mają tłumy
Oraz powtarzać z wielką czcią.
Wysoka wieża jego dumy
Ma sięgać tam, gdzie chmury są.
Taki zaszczytów tylko szuka.
Nie myśli o tym, że
Upadek ich gotowy.
A śmierci człowiek nie oszuka.
Pomór nieraz do grobu rzuca ciało dumne
I tak przemija człeka życie szumne.
I staje się łupem robaka,
To, co świat rzucało na kolana.
Ach! Pobielana marność taka
Z serca mojego jest już przegnana.
Lecz tym, czym serce me
Się chlubić pragnie tak,
Tym, co chrześcijan prawdziwą chwałą koronuje,
Do czego duch mój woła,
Gdy się próżności oprzeć zdoła,
Tym co ma dusza miast przepychu miłuje,
Jest tylko Jezus sam.
On jest na wieki dan,
A gdy z przyczyny takiej świat
Głupca we mnie widzieć rad:
Cóż mnie obchodzi świat!
Świat szuka sławy, chwały
U ludzi pychą dumnych.
Wnosi nadęty bufon gmachy okazałe,
Pragnienie ma wysokich posad stałe,
Przebiera się w strój kosztownie uszyty:
Purpurę, złoto, srebro, jedwab, aksamity.
Każdemu jego imię
Ma brzmieć w świata wszelkiej krainie.
Pychy zaś jego wieża
Wierzchołkiem obłoki przemierza,
Chce on wyniosłych rzeczy,
Nie myśli bezrozumny,
Że już będą mijały.
Nieraz powietrze morowe
Dumnego pcha w cienie grobowe,
Gdzie wspaniałości giną,
Którymi biedny robak z ziemi
Wspaniałe posiadłości w świecie czynił.
Ach, próżna ta igraszka
Niechaj ode mnie daleko pierzcha.
Co serce me atoli
Przed wszystkim sławnym woli
Co uczniom Chrystusa sława, chwała,
Co dusza ma umiłowała,
W której próżności ani trochę,
Co kocha ponad próżność, pychę,
To Jezus sam jedynie,
I tym na wieki też zostanie.
To prawda, że ten świat
Głupotą nazwać to jest rad:
Cóż więc świat, niech przeminie!
Betörte Welt, betörte Welt!
Auch dein Reichtum, Gut und Geld
Ist Betrug und falscher Schein.
Du magst den eitlen Mammon zählen,
Ich will davor mir Jesum wählen;
Jesus, Jesus soll allein
Meiner Seele Reichtum sein.
Betörte Welt, betörte Welt!
Zwodniczy świecie, zwodniczy świecie!
Pieniądz, bogactwo twoje przecie
Kłamstwem jest tylko, co skrzy się.
Mamona niech w twą kieszeń płynie,
A ja Jezusa wybrać chcę.
Bo Jezus tylko, Jezus jedynie
Duszy mej skarbem, który nie zginie.
Zwodniczy świecie, zwodniczy świecie!
Zdradliwy świecie, świecie zdradliwy!
Twoje bogactwo, dobra, złoto
To zdrada jest i błysk fałszywy.
Sam próżną licz mamonę oto.
Jezusa ja wybieram za to,
Jezus sam, Jezus jedynie
Bogactwem duszy być powinien.
Zdradliwy świecie, świecie zdradliwy!
Die Welt bekümmert sich.
Was muss doch wohl der Kummer sein?
O Torheit! dieses macht ihr Pein:
Im Fall sie wird verachtet.
Welt, schäme dich!
Gott hat dich ja so sehr geliebet,
Dass er sein eingebornes Kind
Vor deine Sünd
Zur größten Schmach um dein Ehre gibet,
Und du willst nicht um Jesu willen leiden?
Die Traurigkeit der Welt ist niemals größer,
Als wenn man ihr mit List
Nach ihren Ehren trachtet.
Es ist ja besser,
Ich trage Christi Schmach,
Solang es ihm gefällt.
Es ist ja nur ein Leiden dieser Zeit,
Ich weiß gewiss, dass mich die Ewigkeit
Dafür mit Preis und Ehren krönet;
Ob mich die Welt
Verspottet und verhöhnet,
Ob sie mich gleich verächtlich hält,
Wenn mich mein Jesus ehrt:
Was frag ich nach der Welt!
Świat ciągle trapi się,
Lecz skąd się bierze ta obawa?
Ach, lękiem świat to wszak napawa:
Byśmy nim nie wzgardzili.
O, wstydź się świecie!
Bóg miłość taką ku tobie miał.
Ze swoje jednorodzone dziecię
Za grzechy twoje
Na pośmiewisko tobie dał.
A ty Jezusa mękę masz we wzgardzie?
Lecz świat ten martwi się najbardziej.
Byśmy przez czyny swe,
Blasku mu nie zabrali.
A lepiej przecież, gdy
Noszę Jezusa wstyd
I On mi jest jak brat.
Cierpienia znoszę w doczesności,
A wiem, że Bóg mój sam w wieczności
Chwalą ukoronuje mnie.
Więc jeśli świat
Dziś szydzić ze mnie chce,
Gdy jego śmiech jest mi jak bat,
Gdy Jezus uczci mnie,
Cóż mnie obchodzi świat!
Świat z frasunków jest chory,
Cóż żałość tę przedstawia?
O, głupota! to boleść mu sprawia,
Że będzie się nim gardziło.
Świecie, hańba Ci!
Bóg tak Ciebie umiłował,
Że Syna Swego jednorodzenia
Za Twe zgrzeszenia
Na wielką wzgardę dla chwały Twej ofiarował,
A nie chcesz cierpień dlań czuć Ty?
Najwięcej świat będzie krzywdować,
Człek chytrze ma i z siłą
Zabiegać o świata honory.
Lepszą jest rada owa:
Chrystusa dźwigać zhańbienie,
Jak długo tego zechce.
To tylko boleść czasu tego,
Wiem na pewno, że wiecznego
Czeka nagroda mnie uczczenia,
Choćbym doznawał ogromnego
Wydrwienia w świecie i wykpienia,
Choć świat mną gardzi całkowicie
Gdy Jezus uszanuje mnie:
Świat mogę ważyć sobie lekce!
Die Welt kann ihre Lust und Freud,
Das Blendwerk schnöder Eitelkeit,
Nicht hoch genug erhöhen.
Sie wühlt, nur gelben Kot zu finden,
Gleich einem Maulwurf in den Gründen
Und lässt dafür den Himmel stehen.
Świat tylko swoje radości,
Co mamidlem są próżności,
Tak głośno sam wysławia;
W gruncie, co żółte łajno kryje,
Jak ślepy kret pod ziemią ryje,
I nieba się pozbawia.
Świat swe rozkosze i radości,
Co obrazem podłej próżności,
Nadzwyczaj chce wywyższyć.
Kopie, by znaleźć łajno złote,
Podobnie ma się sprawa z kretem,
Ziemia od Nieba mu bliższa.
Er halt es mit der blinden Welt,
Wer nichts auf seine Seele hält,
Mir ekelt vor der Erden.
Ich will nur meinen Jesum lieben
Und mich in Buß und Glauben üben,
So kann ich reich und selig werden.
Ten jeno ze światem ślepym trzyma,
Kto duszy swej nie ma przed oczyma.
Ja brzydzę się tym światem.
Jezusa tylko chcę miłować,
Z wiarą głęboką pokutować,
To czyni mnie bogatym.
Niech ze ślepym światem przestaje,
Kto nie dba o swą własną duszę.
Świat ohydnym mi się staje.
Jezusa tylko kochać muszę,
Ćwiczyć się w pokucie i wierze,
Bogaty, święty będę szczerze.
Was frag ich nach der Welt!
Im Hui muss sie verschwinden,
Ihr Ansehn kann durchaus
Den blassen Tod nicht binden.
Die Güter müssen fort,
Und alle Lust verfällt;
Bleibt Jesus nur bei mir:
Was frag ich nach der Welt!
Was frag ich nach der Welt!
Mein Jesus ist mein Leben,
Mein Schatz, mein Eigentum,
Dem ich mich ganz ergeben,
Mein ganzes Himmelreich,
Und was mir sonst gefällt.
Drum sag ich noch einmal:
Was frag ich nach der Welt!
Cóż mnie obchodzi świat!
Toć krótkie jego trwanie.
Nie starczą względy też,
By śmierć zważała na nie.
Dobra odejdą precz,
Rozkosze znikną wszak,
Lecz Jezus przy mnie trwa.
Cóż mnie obchodzi świat!
Cóż mnie obchodzi świat!
Jezus to życie cale,
Ma własność i mój skarb,
Któremu się oddałem,
Królestwo Niebios me
I wszystko, czemum rad.
Dlatego pytam się:
Cóż mnie obchodzi świat?
To, czego pragnę od świata
Przeminąć prędko musi,
Ich blask to nie śmierci zatrata,
Śmierci bladości nie zdusi.
Precz więc ze świata dobrami,
Niech rozkosz wszelka znika;
Gdy tylko Jezus z nami
Nic nam ze świata wabika!
Cóż chcę ja mieć ze świata!
Jezus mój – moje życie,
Skarb mój, moja zapłata,
Oddam Mu się należycie,
On mi Królestwo Nieba,
Co jeszcze duszę łechce.
Rzec raz jeszcze potrzeba:
Niczego z świata nie chcę!