Meinen Jesum lass ich nicht,
Weil er sich für mich gegeben,
So erfordert meine Pflicht,
Klettenweis an ihm zu kleben.
Er ist meines Lebens Licht,
Meinen Jesum lass ich nicht.
Jezu mój, nie puszczę Cię,
Boś się za mnie ofiarował.
Święcie tym związałeś mnie,
Bym żył Tobie, Cię miłował.
Ty rozświetlasz życie me,
Jezu mój, nie puszczę Cię!
Nie odstąpię od IEzusa,
gdyż On za mnie Siebie wydał,
stąd powinność ma mnie zmusza,
bym się Iego ściśle trzymał.
żywotowi memu iaśnią,
przy IEzusie trwać chcę właśnie.
Solange sich ein Tropfen Blut
In Herz und Adern reget,
Soll Jesus nur allein
Mein Leben und mein alles sein.
Mein Jesus, der an mir so große Dinge tut:
Ich kann ja nichts als meinen Leib und Leben
Ihm zum Geschenke geben.
Jak długo chociaż kropla krwi
Przez żyły i me serce płynie,
Powinien Jezus być jedynie
Mym życiem, moim wszystkim mi.
Mój Jezus wszak dla mnie tak wiele uczynił:
Prócz ciała i życia nie mam nic innego
W darze dla Niego.
Dopokąd choć krwi kropelka
obecna w mym sercu, ciele,
IEzus winien, ma rzecz wszelka,
zastąpić mi wszelkie cele.
Moy IEzus mi uczynił wiele:
niczego nad me ciało, życie
nie mogę być powierzycielem.
Und wenn der harte Todesschlag
Die Sinnen schwächt, die Glieder rühret,
Wenn der dem Fleisch verhasste Tag
Nur Furcht und Schrecken mit sich führet,
Doch tröstet sich die Zuversicht:
Ich lasse meinen Jesum nicht.
A kiedy ciężki śmierci cios
Osłabi zmysły, członki porazi,
I nienawistny ciału los
Lęk oraz strach na mnie sprowadzi,
To w tym jest pocieszenie me:
O Jezu mój, nie puszczę Cię!
A skoro mocny śmierci cios
zmysł słabi, członków ruch niweczy,
dzień ode ciała klęty w głos
iedynie trwogę ma na pieczy
pocieszycielem ta nadzieia,
że IEzus będzie zawżdy, gdzie ia.
Doch ach!
Welch schweres Ungemach
Empfindet noch allhier die Seele?
Wird nicht die hart gekränkte Brust
Zu einer Wüstenei und Marterhöhle
Bei Jesu schmerzlichstem Verlust?
Allein mein Geist sieht gläubig auf
Und an den Ort, wo Glaub und Hoffnung prangen,
Allwo ich nach vollbrachtem Lauf
Dich, Jesu, ewig soll umfangen.
Lecz ach!
Jak wielka to katusza.
Którą odczuwa wciąż ma dusza!
Czyż pierś tak strasznie umęczona
Nie zmienia się w pustynię
Po stracie Jezusa, co boli aż tak?
Z wiarą ku górze patrzy duch jedynie,
Na miejsce, w którym wiara i nadzieja będą tryumfować,
Gdzie, kiedy biegu mego dokonam,
Będę Cię Jezu wiecznie obejmować.
Lecz ach!
Przykrość tak wielką, że aż strach,
ma być przez duszę odczuwaną?
Iest li pierś wielce ma znękaną
mąk dołem, bezludziem pustaci
kiedym IEzusa w bólach stracił?
Ależ duch moy spogląda wiarą,
wie, kędy wiara, ufność szczęsną parą,
kędy po ukończonym biegu
dosięgnę ia na wieki IEGO.
Entziehe dich eilends, mein Herze, der Welt,
Du findest im Himmel dein wahres Vergnügen.
Wenn künftig dein Auge den Heiland erblickt,
So wird erst dein sehnendes Herze erquickt,
So wird es in Jesu zufriedengestellt.
Od świata, me serce, spiesznie odwróć się,
A znajdziesz w Niebiosach twą radość prawdziwą.
Gdy kiedyś wybawcę ujrzy twoje oko,
Pokrzepi się serce tęskniące głęboko.
W Jezusie tam znajdziesz ukojenie swe.
Porzućże świat, me serce, niezabawem
w Niebiesiech naydziesz roskosz prawę.
A skoro oko Twe zobaczy Zbawcę
balsamu zażyie serce Twe tęskniące,
w IEzusie radość swoię to odnaidzie.
Jesum lass ich nicht von mir,
Geh ihm ewig an der Seiten;
Christus lässt mich für und für
Zu den Lebensbächlein leiten.
Selig, der mit mir so spricht:
Meinen Jesum lass ich nicht.
Jezu, ja nie puszczę Cię
Ani chwili tam od siebie.
Ty zaś zaprowadzisz mnie,
Gdzie Twe źródło życia w niebie.
Szczęsny mówię słowa te:
Jezu mój, nie puszczę Cię!
Odeń oddzielić się nie dam,
idę wiecznie z Nim, krok w krok;
On mię wiedzie zawżdy tam,
kędy tryska żywy potok.
Szczęsny, który rzecze za mną:
IEzusa nie puszczę z mych rąk.